Trzeci szczebel drabiny bardziej ją przeraża niż skok ze spadochronem. Choć ma dyplom magistra mechaniki i budowy maszyn, w pracy przede wszystkim buduje relacje z ludźmi. Z mapą w ręku szuka nowych klientów i dzięki mapie trafiła do Erko. Kolejny wywiad z cyklu #40laterko to historia Krystyny Cyrulik – kierownika sprzedaży lotniczej
Jesteś świeżo po skoku ze spadochronem, więc zacznijmy od Twoich wrażeń. Co zrobiłaś, kiedy otworzył się spadochron?
Pozdrowiłam kolegów z pracy, a kompletnie zapomniałam podziękować tym, dzięki którym w ogóle skoczyłam. Więc jeśli mogę, chętnie zrobię to w tej rozmowie. Tandemowy skok był prezentem na moje 30. urodziny. Niesamowite przeżycie, biorąc pod uwagę, że już na trzecim szczeblu zwykłej drabiny trzęsą mi się nogi ze strachu.
A jednak skoczyłaś.
Wszystko, co działo się przed, nie wróżyło najlepiej. Najpierw przełożono mi termin skoku, potem nie można było wystartować z powodu awarii samolotu. Pomyślałam: „Może to jakiś znak?” Ale skoczyłam, jestem cała, zdrowa i mam apetyt na więcej.
Skoro o awarii samolotu mowa, czym zajmuje się sprzedaż lotnicza?
Ta nazwa może być myląca, ponieważ nasz dział rozwija się również w innych branżach – na przykład militarnej czy medycznej. Kryzys w lotnictwie spowodowany epidemią covid-19 zainspirował nas do wykorzystania naszych ekspertów i technologii w innych obszarach. Dzięki temu nasi pracownicy mają zagwarantowaną stabilność pracy, na której bardzo nam zależy, a pozyskując różnorodne zlecenia, mamy cały czas nowe wdrożenia. To z kolei daje poczucie, że tworzymy firmę innowacyjną, w nieustającym rozwoju.
A jaką rolę Ty odgrywasz w Erko?
Jestem tym pierwszym ogniwem – szukam klientów z całego świata, a dostając pełną swobodę, nic mnie nie ogranicza. Otwieram mapę i jadę po niej palcem, eksplorując po kolei państwa. Sama wymyślam sobie sposoby, jak znaleźć potencjalnego klienta, w jaki sposób nawiązać z nim kontakt. Na dalszym etapie budowania relacji staje się to pracą zespołową i to, co finalnie trafia na produkcję, jest dziełem kilku działów.
Branża lotnicza to świat zdominowany przez mężczyzn. Jak się w nim odnajdujesz?
Nierównych proporcji doświadczyłam już podczas studiów na AGH, gdzie na wykładach na 700 studentów przypadało może ze 30 studentek. Co ciekawe, kiedy kończyłam studia i patrzyłam na listę przyjętych, widziałam już, że to się zmienia: było po równo kobiet i mężczyzn. Wśród moich klientów większość to mężczyźni, ale to mnie nie deprymuje, wręcz przeciwnie. Lubię rozmowy z mężczyznami.
A oni? Nie ulegają stereotypowi, że kobieta zna się bardziej na kolorach niż technikaliach?
Od niektórych czuję czasem dystans i niedowierzanie, że kobieta może mieć specjalistyczną wiedzę, ale raczej to działa tak, że są dla mnie bardziej wyrozumiali i nie obciążają mnie technicznymi szczegółami. Ze mną budują relację biznesową, a rozmowy eksperckie toczą się już między specjalistami.
Dział sprzedaży lotniczej tworzą dziś same kobiety.
Tak, ale to niewielki zespół. W przeszłości zarządzałam rozproszonymi dużo większymi zespołami. Jednak moje kontakty wewnątrz firmy nie ograniczają się tylko do sprzedaży – staram się aktywnie uczestniczyć w życiu i problemach firmy, wiedzieć, co dzieje się na produkcji. Znając sytuację na hali, wiem, co mogę zaoferować i obiecać klientowi, biorąc za to pełną odpowiedzialność.
Mam zapytać, czy lubisz swoją pracę?
Nie wyobrażam sobie pracy, której nie lubię, która mnie drażni. Gdyby tak było, poszukałabym innej. Skończyły się czasy, kiedy walczyło się o zatrudnienie. Dziś możemy wybierać. Zanim wysłałam swoje CV, otworzyłam jeszcze google maps i zerknęłam na przedsiębiorstwa produkcyjne w bliskim promieniu od mojego domu. I tak znalazłam Erko.
Erko, choć nie jest wielką korporacją, daje bardzo duże możliwości rozwoju – kiedy tu przyszłam, byłam zaskoczona pomysłowością, technologiami, ciągłym otwieraniem się na nowe. Taka filozofia pozwala wszystkim pracownikom nieustannie podnosić kompetencje, poszerzać horyzonty.
A co po pracy?
Po pracy też praca – do niedawna budowa domu, teraz ogród. Wypoczywam niewiele, bo też ciągle znajduje sobie nowe pasje. Kiedyś pochłaniał mnie taniec towarzyski, potem rozmaite fitnessy, basen, a dwa lata temu moje serce skradł pies i założyłam małą hodowlę. Poza tym spędzam dużo czasu z rodziną i przyjaciółmi.
Od czego zaczynasz dzień, po przekroczeniu progu Erko?
Dzień zaczynam od przywitania się z kolegami i koleżankami w pracy. Bo to właśnie ludzie są sensem mojej pracy – zarówno współpracownicy w fabryce, jak i klienci. Bo sprzedaż to nic innego jak efekt stworzonej więzi.